środa, 24 maja 2017

Rób to, czego się boisz

Dzień dobry, cześć! 
Dzisiaj króciutko, bo muszę wracać do pisania rozdziału magisterki, a czas nagli...
Chciałam napisać tylko kilka słów, podzielić się z Wami moją radością. 
Wczoraj zrobiłam po raz pierwszy coś, czego zawsze się bałam. Śmieję się, że dołączyłam do grona małych (wielkich) bohaterów, ale to jak najbardziej słuszne i adekwatne stwierdzenie. Każdy, kto decyduje się zrobić coś dobrego dla innych, jest wielki. Dla mnie to sukces, chociażby z uwagi na to, że w dzieciństwie mdlałam na samo słowo "krew", a co dopiero na jej widok. Pochwaliłam się, gdzie i komu tylko mogłam, ale to dlatego, że byłam i nadal jestem mega szczęśliwa i dumna. Siedząc na tym fotelu prawie zemdlałam, ale to nieważne, bo nawet przez chwilę nie żałowałam, że tam jestem. Powtarzałam sobie: Ela dasz rade, nie poddawaj się. Musiałam to przetrwać i oddać tej krwi tyle, ile powinnam. Na szczęście się udało. Czułam, że robię coś pożytecznego, coś ważnego. Jestem dumna z osób odpowiedzialnych za organizację tej akcji na uczelni, z przemiłej ekipy z centrum krwiodawstwa, z siebie i każdego, kto stał przede mną i za mną w kolejce. To naprawdę wspaniała sprawa i równie wspaniali ludzie.

Gdy napisałam do mamy, że wprawdzie nie napisałam jeszcze całej pracy, ale oddałam właśnie krew, więc może być chociaż troszkę ze mnie dumna, nie podzieliła mojego entuzjazmu, z uwagi na moje złe wyniki sprzed miesiąca. W dodatku, gdy dowiedziała się, że zasłabłam, zapytała "I po co Ci to było?" 
Bez zastanowienia odpowiedziałam, myśląc sobie - Mamo, no jak to, jeszcze pytasz?! - że pomaganie jest fajne i wierzę, że dobro wraca, że gdy to ja będę potrzebować pomocy, nikt nie zastanowi się dwa razy, żeby mi pomóc. 
[Mama zgodziła się ze mną i kazała na siebie uważać.]


Jednego jestem pewna - za trzy miesiące to powtórzę i za kolejne trzy również. 
Na listę moich celów dołączyły systematyczne wizyty w centrum krwiodawstwa.
Wiecie czemu? Bo nie pamiętam już, kiedy byłam z siebie tak dumna, jak wczoraj. 

Dużo uśmiechu i powodów do dumy, dla Waszych bliskich i Was samych.
Dziękuję każdemu, kto może i kto oddaje krew. Każdemu, kto w jakikolwiek sposób pomaga, a nie tylko mówi o potrzebie pomagania innym. Jesteście wielcy, tak jak Wasze czyny i przede wszystkim serca. 

P.S. 
Jak to mawiał Jean Paul Sartre:
Kto wierzy w dobroć człowieka, ten stwarza dobroć w człowieku.

Pamiętacie, jak mówiłam, że aby zmieniać świat, musimy zacząć od siebie? 
Do dzieła, kochani.


5 komentarzy:

  1. Super, że udało Ci się przełamać strach i oddać krew, aby pomagać innym! Takich ludzi trzeba zdecydowanie więcej!
    Tylko zadbaj o te swoje wyniki Elu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż chciałoby się napisać: "teraz Twoja kolej!", ale coś mi mówi, że masz wielkie serducho i już od dawna pomagasz innym ;) dziękuję za troskę, jest troszkę lepiej, pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  2. Już od paru lat udaje mi się w ten sposób pomagać :) W tym miesiącu również skoczę podzielić się swoją krwią :D to ekstra jak jest lepiej! tak trzymaj! ja również Cię pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobro, to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się ją dzieli. Brawo, jestem dumna! ;)

      Usuń
  3. Wszystko w porządku u Ciebie, Elu? Ostatnio mniej widać tutaj i na insta :)

    OdpowiedzUsuń