Kochani, wracam do Was po wielu miesiącach nieobecności.
Nie chcę wyjaśniać, dlaczego tak długo milczałam, za długo, by pisać. Wracam, więc możecie być spokojni, wszystko u mnie dobrze. Oprócz chronicznego braku czasu, by tu częściej zaglądać.
Ten post będzie troszkę inny, będzie dotyczył podziękowań ludziom, którzy w mniejszym lub większym stopniu wpłynęli na moje postępowanie w ostatnich miesiącach.
Mój młodszy Brat mawiał kiedyś na okrągło: "Warto mówić dziękuję, bo dziękuję nic nie kosztuje." Choć wiem, że sobie śmieszkował, chyba sam nie wiedział, ile w tym prawdy.
W pierwszej kolejności chciałam podziękować tym, którzy mimo mojego milczenia, martwili się o mnie, pytali, czy wszystko w porządku i czekali na nowy post. Dziękuję, że byliście przy mnie. Dziękuję za wsparcie, które od Was otrzymałam, choć wcale nie musieliście się tym zajmować, cudowni z Was ludzie.
Dziękuję moim bliskim, którzy znosili moje podłe i nieznośne humorki, a także trwali przy mnie mimo mojego trudnego charakteru. Jesteście najwspanialszym wsparciem, o jakim może każdy marzyć, choć czasami zarówno ja, jak i Wy, nie pamiętamy o tym. A każdy z nas wie, że prawdziwa siła tkwi w rodzinie.
Dziękuję moim przyjaciołom, których nie oszczędziłam, dla których bywałam nieznośna, choć zupełnie na to nie zasłużyli, a którzy potrafili zrozumieć moje fanaberie i być przy mnie, mimo, że wcale nie musieli. S., M., jesteście cudownymi ludźmi i najcenniejszymi przyjaciółmi, którymi mnie obdarzono. Choć nie zawsze potrafię to okazać, dziękuję Wam, że jesteście.
Dziękuję wszystkim, którzy opuścili moje życie, którzy udowodnili, że czasami lepiej odpuścić, niż brnąć w relacje, które zabierają nam energię i radość życia. Czasami lepiej nam bez siebie. I choć nie ma Was w moim życiu, życzę Wam jak najlepiej.
Dziękuję wszystkim, którzy swoim postępowaniem pokazali mi, że dobro istnieje na tym świecie, że warto być dobrym i nieść radość innym, że pomaganie jest fajne, a wszystko, co dajemy, prędzej czy później do nas wróci.
Dziękuję tym, którzy mniej lub bardziej dali mi w kość, jesteście cenną nauczką, za którą nie sposób nie podziękować.
Dziękuję mojemu Tacie, który zawalczył o siebie i nie opuścił nas, gdy wszyscy straciliśmy już nadzieję. Sto lat w zdrowiu, Tatusiu.
Dziękuję mojej Mamie, która uchyliłaby nam nieba kosztem siebie, która całe życie stawia nas na pierwszym miejscu. Żadne słowa nie wyrażą wdzięczności za to, czego nas nauczyła i ile nam poświęciła.
Dziękuję mojej cudownej Babuni, która skończyła w tym roku 87 lat, która jest najwspanialszą, obok mojej mamy, kobietą, która jest księgą życiowej mądrości i wzorem godnym naśladowania i podziwiania.
Dziękuję wszystkim, którzy swoją nieukrywaną wyższością nauczyli mnie pokory.
Dziękuję każdej porażce, która też mnie jej nauczyła.
Dziękuję mojemu Bratu, który swoją pracą i uporem, pokazał mi, że ciężka praca przynosi efekty. Dzisiaj, w wieku 21 lat, jest właścicielem warsztatu samochodowego.
Dziękuję mojemu najmłodszemu Bratu, który poświęcił swoje najbliższe plany, by pomóc rodzicom.

Dziękuję mojej małej Adeli, że za każdym razem, gdy mnie widzi, cieszy się, że jestem. Że swoją szczerą, dziecięcą miłością potrafi mnie przekonać, że jeszcze jestem komuś potrzebna.
Dziękuję tym, którzy nie zwątpili we mnie, mimo, że ja zwątpiłam i w siebie, i w nich.
Dziękuję Temu, który od początku we mnie wierzył i stawiając na mojej drodze każdą przeciwność, wiedział, że sobie z nią poradzę.
I na koniec chciałam podziękować dziewczynie, która wiele miesięcy temu próbowała udowodnić sobie i wszystkim dookoła, że dobro istnieje, że brak jednej osoby nie kwestionuje bycia szczęśliwym człowiekiem, gdy ma się do czynienia ze wspaniałymi ludźmi, którzy podnoszą nas, gdy zapominamy, jak latać. Mam nadzieję, że na nowo uda mi się wcielić w życie jej rady, że uda mi się uwierzyć, że mogę się nią znowu stać, by przypominać sobie i innym, że piękno i dobro otaczają nas z każdej strony.
Pamiętajcie, że choć życie czasami działa nam na przekór, musimy wierzyć, że zarówno złe, jak i dobre chwile są sprawdzianem, a Bóg dobrym nauczycielem, który stawiając nas przed egzaminem z życia, wie, że jesteśmy gotowi, by go zdać. Musimy chcieć Mu zaufać i wierzyć, że z Jego pomocą wszystko się ułoży. Ja wierzę.
Super, że jednak wróciłaś!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nadal jesteś tu ze mną!Pozdrawiam! (;
UsuńDzięki ,ze jesteś :)
OdpowiedzUsuń