Im więcej mam na głowie, tym coraz mniej uwagi poświęcam pisaniu pracy. Od dwóch, może trzech tygodni chodzą mi po głowie co najmniej trzy posty, z których jeden już zamieściłam i doszłam do kompromisu z samą sobą - dodaję kolejny, ale tylko jeden. Na następny będziecie musieli troszkę poczekać.
Kilka dni temu mój przyjaciel zarzucił mi, że gdy zawinię, obrażam się i nie potrafię przeprosić. Oburzyłam się, ale tak naprawdę miał rację. "Przepraszam" w porównaniu z "dziękuję" przychodzi dużo trudniej, każdemu. Jak wiadomo, na wszystko musi przyjść czas.
Przez tych kilka miesięcy miałam wiele gorszych dni, jak nie tygodni, których nie potrafię usprawiedliwić, dlatego najzwyczajniej w świecie za nie przeproszę.
Zacznijmy.
Przepraszam moich bliskich, że miałam ich serdecznie dość i modliłam się o dzień, w którym w końcu wyniosę się do Wrocławia. Tego najbardziej żałuję, że chciałam uciec od tych, którzy zrobiliby dla mnie wszystko.
Przepraszam mojego Tatę, którego obwiniałam i oskarżałam o kłamstwa i zaniedbania, a który naprawdę był poważnie chory.
Przepraszam tych, którzy potraktowali mnie z pogardą i których potraktowałam w dokładnie ten sam sposób, mimo, że powinnam zareagować inaczej, być ponad. Może to nie ich wina, że mentalność "klient nasz pan" biorą sobie do serca i skrupulatnie praktykują. ;)
Przepraszam ludzi, których spotykałam na swojej drodze, a których przez zły nastrój potraktowałam z wyższością, mimo, że na to nie zasłużyli. Mam nadzieję, że udało nam się po tym spotkać i przekonaliście się, że całkiem fajna ze mnie istota. I przy tym jaka skromna!
Przepraszam jedynego człowieka, któremu w swoim życiu złorzeczyłam po tym, gdy mnie oszukał na pieniądze dzień przed Wielkanocą. Wybaczam ci, człowieku, wybacz mi i ty.
Przepraszam moich przyjaciół, których wyrzuciłam ze swojego życia za sprawą tych niemądrych argumentów, których czasami sama nie rozumiem. Kierował mną żal, bezradność i potrzeba wyładowania emocji. Przepraszam. Tęsknię za Wami. Przepraszam, że zwlekam z wybraniem Waszych numerów w telefonie.
Przepraszam moich przyjaciół, którzy nadal są ze mną, mimo, że bywały dni, kiedy bali się odezwać, żeby przypadkiem mnie nie zdenerwować; którzy otrzymywali ode mnie ciosy, na które nie zasługiwali. Przepraszam też, że swoimi wyborami mogłam Was po raz kolejny zawieść.
Przepraszam ludzi mi nieżyczliwych, że dawałam im kolejne powody, by mnie nie lubili i krytykowali. Że brnęłam w te niepotrzebne spory.
Przepraszam ich również za to, że nie potrafiłam i w wielu przypadkach nadal nie potrafię im przebaczyć.
Przepraszam za tę przypadłość, że wolę narzekać, zamiast zrobić coś, co cokolwiek zmieni.
Przepraszam wszystkich tych, których nie potrafiłam obdarzyć takim samym lub nawet podobnym uczuciem, jakim oni obdarzali mnie.
Przepraszam wszystkie dziewczyny, które widziały we mnie wroga, bo niezależnie od tego, czy miały podstawy, czy nie, miały do tego prawo. - Niestety mi też zdarza się ocenić człowieka, nie znając go.
Przepraszam wszystkich tych, których oczekiwania zawiodłam, a za które nie jest i nie było mi przykro. (Tak, to ich, nie mój problem.)
Przepraszam Was, którzy to czytacie, że kilka moich ostatnich postów było przepełnionych tak złymi emocjami, z którymi niestety Wy też musieliście się zmierzyć.
Ja mierząc się z nimi ponownie kilka dni temu, czułam ulgę, wiedząc, że jestem od nich wolna. Niesłychane, jakie cuda potrafi zdziałać czas.
Już chyba wiem, dlaczego wolałam nie pisać przez ostatnie pół roku.
Już chyba wiem, dlaczego wolałam nie pisać przez ostatnie pół roku.
Przepraszam Tego, od którego odwróciłam się na wiele miesięcy, obwiniając Go za wszystkie swoje porażki i niepowodzenia. Wiem, że mimo wszystko czuwał nade mną. Teraz jest przy mnie cały czas, ale o tym jeszcze kiedyś poczytacie.

Wiecie, jaką rozmowę mam na myśli? Tę z samą sobą.
Udanego weekendu, mam jedną prośbę - spędźcie go z bliskimi, jeśli macie taką możliwość. Nie marnujcie go tak jak ja, na pisaniu o naszych zwariowanych politykach. Nawet nie wiecie, chociaż może niektórzy znają to uczucie, jak ciężko siedzieć kolejny weekend w pustym mieszkaniu. Doceniajcie obecność bliskich!
Serdeczności i uśmiechu!