Witajcie!
To już prawie dwa miesiące publicznego statusu mojego bloga. Jak ten czas szybko leci!
Dziękuję Wam bardzo serdecznie za Waszą obecność tutaj i za te prawie 1000 wyświetleń. Być może wielu z Was powie teraz do siebie "Tysiąc? Co to jest?!". Jednak dla mnie to ogromnie dużo, chociażby ze względu na to, że ode mnie o blogu dowiedziała się garstka osób.
Piszę i jestem troszkę zła na siebie, ponieważ dopiero dzisiaj, po przeczytaniu ostatniego komentarza, zaczęłam szperać po tych ustawieniach i zorientowałam się, jak na nie odpisać. Wybaczcie, że opanowanie tego zajęło mi aż tyle czasu. Pragnę, abyście wiedzieli, że każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele, każdy wywołał na mojej twarzy uśmiech i wewnętrzną radość. Po stokroć dziękuję!
Dziękuję Wam wszystkim razem i każdemu z osobna. Każdemu, kto znalazł chwilę zarówno na przeczytanie moich wpisów, jak i na zwrócenie się do mnie osobiście, za pośrednictwem bloga, smsów czy instagrama. Dziękuję za poświęcony czas oraz wiele miłych i pięknych słów - zarówno moim bliskim, znajomym, jak i zupełnie obcym osobom. Chciałabym podziękować szczególnie Wam, którzy obok wywołania niemałego (ale miłego!) zaskoczenia, pokazaliście mi, że można zupełnie bezinteresownie wzbudzić w człowieku radość, wzruszenie i poczucie, że to, co się robi, ma sens. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Pomimo moich ostatnich niezbyt optymistycznych wpisów, spowodowanych refleksją nad tym, co nas otacza, jak i moją (niepotrzebną - powyjaśniało się!) depresyjną aurą, w dalszym ciągu będę mówiła, że życie jest piękne i nie wszyscy ludzie są źli. Mam nadzieję, że to, co się dzieje na świecie, w Polsce czy w moim otoczeniu, nie będzie już negatywnie wpływało na wszystko to, co robię, myślę i mówię. Koniec z użalaniem się, przecież jest tyle rzeczy, które wywołują na mojej twarzy uśmiech. Nawet jeśli ostatnio było bardzo trudno znaleźć cokolwiek pozytywnego, znalazłam! Chociażby to, że w te mroźne dni, wracając z uczelni lub miasta, idąc spontanicznie na przystanek, czekam na autobus minutę, góra dwie... sami wiecie, ile to sprawia radości. Dostrzegajmy ją na każdym kroku, właśnie w takich codziennych sprawach. ;-)

Jeszcze raz "przebardzo" dziękuję i życzę Wam dużo zdrowia i odporności, szczególnie na najbliższe miesiące!
P.S. Właśnie tak się szczerzę na samą myśl o tym, jak się cieszę, że jesteście tutaj ze mną!! ;-)
Cieszę się, że mój komentarz przyczynił się do rozwoju Twojego bloga ;) Super, że udaje Ci się znaleźć jakieś pozytywne rzeczy mimo otoczenia depresyjną aurą. To właśnie tych pozytywnych powinniśmy kolekcjonować jak najwięcej i nieistotne jak małe miałyby być. Mam nadzieję, że będziesz miała dużo powodów, żeby pokazywać częściej ten uśmiech :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę i jeszcze raz dziękuję! ;) Zgadzam się, inaczej byłoby bardzo ciężko i przede wszystkim smutno w życiu. Oj, za to też dziękuję ślicznie i ze wzajemnością!! Pozdrawiam ;)
UsuńCzesc Ela :)
OdpowiedzUsuń