poniedziałek, 19 lutego 2018

Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś

Wczoraj obejrzałam film animowany "Mały Książę". Jest to nowe ujęcie historii tego bardzo dojrzałego i rozważnego jak na swój wiek chłopca. Muszę się przyznać, że ryczałam jak dziecko. Kolejna bajka, która skłania do refleksji i wzruszeń, na które wiem, że nie każdego stać. Więcej nie powiem, zachęcam do obejrzenia, bo warto poświęcić kilka chwil na dostrzeżenie przekazu animacji. 
Wiem, że nie muszę rozpisywać się na temat autora i książki, na podstawie której powstała bajka, bo zakładam i wierzę, że każdy wie. No właśnie. Kojarzysz i wiesz, że Mały Książę, jego ukochana Róża, różne planety, Pilot i Lis. Coś w podstawówce o tym było. Było, minęło, nieważne, to bajka dla dzieci. Nieprawda.
Kilka miesięcy temu wróciłam do książki i zawartego w niej przekazu. Czytając o Księciu i jego relacji z Różą cz Lisem, ogarnął mnie smutek. Poczułam złość, że nie pamiętałam jej w ten sam sposób, jak zrozumiałam ją tamtego dnia. To wcale nie jest powieść dla dzieci, to historia, którą powinien poznać każdy dorosły. Dosłownie każdy. 

Najważniejszym przekazem "Małego Księcia" było dorastanie do wiernej miłości, lojalnej i prawdziwej przyjaźni oraz pielęgnowanie wartości, o których tak często zapominamy. Właśnie. Wartości. Zacznę od nich, bo obecnie ten temat najbardziej mnie drażni. Pisząc to, mam w myślach kilku bliskich i tych mniej bliskich ludzi, którzy chlubią się swoimi światopoglądem i wartościami, którym sprzeniewierzają się, gdy nadarzy się okazja. [Prawie jak politycy.] Gdy bycie wiernym temu, co czyni nas ludźmi, którymi jesteśmy, nagle jest mniej opłacalne niż to, że postąpią trochę inaczej, niż myślą i czują. Tak jest, przyjrzyj się, a zobaczysz, że w Twoim otoczeniu dzieje się podobnie. Że być może to właśnie TY robisz tak samo. Ludzie porzucają swoje przekonania, tym bardziej w momencie, gdy raz czy dwa przyniesie im to jakąkolwiek korzyść. Popierają tych i to, co da im profity i liczą, że nikt nie zauważy. Nic bardziej mylnego. To ich wybór, ale z miejsca pojawia się w mojej głowie pytanie: Czy wtedy nadal jest się tą samą osobą? Nie sądzę. Tutaj pozwolę sobie na małą dygresję i kilka słów względem osób, które zmieniają się pod wpływem innych ludzi czy nowej sytuacji, w której się znaleźli. - Pamiętaj, człowiek, który zawiódł Cię więcej niż jeden raz, nie zmieni swojego postępowania na lepsze, nawet jeśli będzie Ci to wmawiał i skutecznie próbował udowodnić. Jeśli mu uwierzysz, to będzie Twój problem, bo prędzej czy później (oby prędzej) przekonasz się, że to ten sam człowiek, od którego z jakichś powodów kiedyś postanowiłeś odejść. Niczym Mały Książę od Róży. Bo była próżna, bo zachowywała się, jakby kochała tylko siebie. Mimo, że ciągle za nią tęsknił, mimo, że Róża w głębi serca kochała Księcia. Ale w życiu to nie ma znaczenia. Nie będzie odkrywczym stwierdzenie, że próżność gubi ludzi, odgradza wysokim murem od świata, od bliskich, od innych ludzi.
Wierna miłość. [Jak miłość Księcia do Róży.] Wiesz, jaki mam do niej stosunek. Nie dość, że podważam istnienie tego uczucia, to wykluczam zupełnie wierność, choć jednocześnie szczerze uwielbiam i podziwiam każdą relację - parę, która jest wyjątkiem, zaprzeczeniem tego, co tu wypisuję. 
Prawdziwa i lojalna przyjaźń, o której mowa zarówno w książce, jak i bajce. Oczywiście, że spotykasz na swojej drodze osoby, które sprawiają, że wątpisz w ludzi i boisz się ponownie zaufać, znaleźć powiernika swoich problemów i sekretów. Ale zapewniam, spotkasz również osoby - o ile już ich nie poznałeś - chodzące anioły (lub lisy), które udowodnią Ci, że prawdziwa przyjaźń istnieje, które będą rozumiały sens słów, że "jest się odpowiedzialnym za to, co się oswoiło".
Teraz tak myślę, czemu nie ma ludzi, którzy swoją obecnością i czynem, są w stanie  udowodnić, że miłość istnieje? Nawet jeśli pomyślimy, że nas uratują, to finalnie przynoszą kolejny zawód i łzy. Nawet nie kłóćcie się, że jest inaczej. 
Żartuję, polemizujcie i spróbujcie przekonać osobę, której niedługo zabraknie palców, by wyliczyć wszystkie chodzące (wybaczcie za określenie) pomyłki, które spotkała. Piszcie, bo na pewno jest dużo więcej osób do przekonania.

Podsumowując, to nie wstyd oglądać bajki, bo są wspaniałe. Wywołują emocje, których nie są w stanie wywołać ludzie czy pięknie napisane słowa, nad którymi nie mamy czasu i chęci dłużej podumać. Bajki przypominają o jakże ważnych drobnostkach, czynach i gestach, o których zapominamy w dorosłym życiu, Albo nie pamiętamy, bo nie chcemy pamiętać. Mówi się, że bajki są skierowane do dzieci, być może dlatego, że tylko one potrafią zrozumieć ich sens i przekaz. Bezpretensjonalność i prostota, które je cechują, ułatwiają niedotkniętym (a przede wszystkim niezrażonym) życiowymi doświadczeniami dzieciom zrozumienie tego, co naprawdę ważne. A dorośli nie zwracają na te mądrości uwagi, bo myślą, że wszystko już wiedzą, bo nie potrafią przystać i pozwolić sobie na chwilę refleksji.

Ilekroć mam ochotę wykrzyczeć komuś lub napisać "DOROŚNIJ!", dotyczy to tych cech i sytuacji, w których ten zachowuje się jak infantylny, niedojrzały smarkacz uczęszczający do nieistniejącego już gimnazjum, a który powinien zachowywać się jak dorosły człowiek. Robimy wszystko na odwrót. Tam, gdzie powinniśmy być poważni, jesteśmy totalnie niepoważni i nieodpowiedzialni. A tam, gdzie powinniśmy przejawiać wrażliwość, zrozumienie, miłość i wiele innych cech, które są tak naturalne i wszechobecne u dzieci, zachowujemy się jak pozbawione uczuć (po)twory tego paskudnego świata.
Jak tak chwilę nad tym pomyśleć, to te najmłodsze istoty mogłyby uczyć zabieganych i zagubionych dorosłych, jak powinno się rozmawiać z drugim człowiekiem oraz przypominać, co jest w życiu ważne. I to jest meritum. Dorosnąć i nie zapomnieć o wszystkim, co ceniliśmy i wierzyliśmy będąc dziećmi. Nie zmuszam, ale z całego serca zachęcam. Obejrzyj "Małego Księcia" i pamiętaj o chusteczkach.

wtorek, 13 lutego 2018

Gall Anonim

Nie sądziłam, że przyjdzie dzień, w którym ja, ani to popularny, ani rozchwytywany, zwykły szary człowiek, poruszę temat hejtu w sieci.
Jakiś czas temu zmieniłam ustawienia i oprócz zalogowanych osób, posty komentować mógł każdy, kto tylko chciał. Pomyślałam, że to ułatwienie dla tych, którzy chcieliby się do czegoś merytorycznie odnieść, ale nie mogą, bo trzeba mieć konto. Cóż.
Wiedziałam, że umożliwiając dodawanie anonimowych komentarzy, narażam się na uszczypliwości ludzi, którzy na co dzień nie mają możliwości lub odwagi powiedzieć mi wprost, że coś im się we mnie nie podoba. Ale nie zrezygnowałam, tym bardziej dlatego, (choć to normalne, że jak każdy człowiek, nie przepadam za krytyką na swój temat), że jak najbardziej cenię sobie szczerość, gorzkie słowa i krytykę, o ile ta jest konstruktywna.
Liczyłam się z tym, że pewnie pożałuję tej decyzji, ale nie do końca przewidziałam, że niektórzy pod moimi postami będą dawać upust swoim frustracjom, zarzucając mi niepojęte i nieprawdziwe rzeczy.
Z jednej strony to ciekawe doświadczenie, naprawdę, przekonać się, że ludzie na każdym kroku są w stanie mnie zadziwić, zwłaszcza swoją kreatywnością i wyobraźnią, ale z drugiej strony utwierdziło mnie to w przekonaniu, że ludzka zawiść, chamstwo, cwaniactwo i zarozumiałość nie mają końca.
A najsmutniejszy jest fakt, że ta pozorna (tak, pozorna) anonimowość pozwala im wyżyć się na kimś, kto razi ich w oczy, w stosunku do kogo są bezradni i myślą, że to jakkolwiek podniesie ich (i tak już wybujałe) poczucie własnej wartości.
Na szczęście nie przywiązuję wagi do wypowiedzi tych, którzy próbują sprawić mi przykrość w tak beznadziejny i jak widać nieskuteczny sposób. Zastanowicie się więc, dlaczego o tym piszę, skoro twierdzę, że nie ma to na mnie wpływu. Odpowiedź jest bardzo prosta - nie życzę sobie, by mając problem do mnie, obrażać kogokolwiek innego. Nie każdy jest odporny na tak odważne i dojrzałe ataki ze strony anonimowych bohaterów z internetu.


Podsumowując,
kochani anonimowi wielbiciele bloga, jeśli chcecie, piszcie swoje komentarze, w których wyliczacie moje wady, etc, ale nie obrażajcie w nich innych osób, które się tutaj wypowiadają. To zachowanie na poziomie dziecka z piaskownicy, a ponoć jesteście dorosłymi, poważnymi ludźmi. ;)

Pamiętajmy, że wszystko, co robimy, wraca do nas z podwójną siłą, dlatego zamiast uprzykrzać innym dzień jakimiś wpisami pozbawionymi wartości, najlepiej nie piszmy nic, żeby w najbliżej przyszłości nie zastanawiać się, "dlaczego mnie to czy tamto spotkało".